Harry !

Harry !
This is Harry Styles . He's cute, funny and very popular boy :)

poniedziałek, 18 marca 2013

Hej kochani !

Lucy, dawno nie pisze , brak inspiracji :( Okej, no to tak : dzisiaj trochę o przyjaźni i tak dalej :> . Więc, moją najlepszą przyjaciółką jest Natalia S..... oraz Nati K....... , Akurat się tak złożyło że dwie Natalie :) Kocham je jak siostry , których nie mam :-)  . Współczuję osobom , które uważają się za 'samotników' i nie chcą się przyjaźnić z nikim . W mojej szkole jest dość dużo takich osób ;/ Szkoda mi ich . :( No trudno ja mama swoje życie . Aktualnie w chłopcach przyjaciela nie szukam , mam wielu kolegów innej płci. Lubię ich, ale nie na tyle :) Na to na dzisiaj koniec . Bye kochani , jeśli ktoś tu zagląda :*

sobota, 16 marca 2013

Dlaczego, osoby które ta bagrdzo kochamy tak szybko od nas odchodzą ?!  Wczoraj odszedł wujek mojego taty. Kolejna osoba z mojej rodziny która zmarła w piątek. Tak jak zmarł mój wujek :< No cóż... :( Każdy kiedyś odejdzie z tego świata ;<>

piątek, 15 marca 2013


Mój kochany styl z dziecięcego h&m ;)

Video :>

This is video with Hazza - funny moments 2012/2013 .

2# imagin

Drugi imagin ;>

Leżę na przeciwko ciebie i patrzę w twoje cudne, zielone oczy. Uśmiechasz się do mnie, po chwili dajesz soczystego całusa w czoło. Zaśmiałam się i odwzajemniłam to namiętnym pocałunkiem prosto w twoje piękne, pełne wargi. Wyszeptałeś mi "Kocham Cię" odpowiedziałam "Ja ciebie też". Pięknie to brzmi, prawda? Jeszcze piękniej to wygląda w praktyce uwierzcie. Szkoda tylko, że dotyczy się to przeszłości. Dziś jest inaczej, zdecydowanie inaczej.

- O której będziesz? - spytałam. Odpowiedzi nie słyszę. - Słyszysz? Zadałam Ci pytanie.
- Muszę kończyć stary, odezwę się potem. - powiedział do telefonu po czym po rozłączeniu się powiedział : - Mówiłaś coś do mnie?
- Tak, pytałam o której będziesz... ale odpowiedzi nie uzyskałam.
- Przepraszam, nie słyszałem - odpowiedział - będę wieczorem, ale nie czekaj na mnie z kolacją,po prostu zjedz i połóż się spać, żebyś na mnie nie czekała, bo mogę być naprawdę późno.
- Dobrze wiesz, że nie zasnę, kiedy nie będziesz leżał obok mnie - powiedział mu ze smutnym wyrazem twarzy.
Spojrzał na mnie, uśmiechnął się, po czym podszedł i przytulił mnie chyba najmocniej jak się dało.
- Tęskniłam za tym.... - powiedziałam po cichu.
- Za czym?
- Za tobą... - i wtuliłam się w niego z całych moich sił.
- Jak mogłaś za mną tęsknić, przecież cały czas tu byłem misiu - powiedział, po czym złożył pocałunek na mojej szyi.
- Tak Ci się tylko wydaje. Ciągle gdzieś wychodzisz, ciągle Cię nie ma, niemal nie spędzamy już wcale czasu ze sobą, rankiem wychodzisz, wracasz po północy. Brakuje mi ciebie, ja cię naprawdę potrzebuję i to bardziej niż myślisz.
- Robię to dla twojego dobra, kiedyś to w końcu zrozumiesz, wyjaśnię Ci wszystko, ale to jeszcze nie teraz, jest jeszcze za wcześnie. Muszę już iść, to widzimy się jutro, tak? Pa - powiedział po czym pocałował mnie i wyszedł. Nic nie zrozumiałam z tego co mówił, mówił szybko i nie do rzeczy. Zaczynałam się trochę obawiać, że kryje się za tym coś nieprzyjemnego, coś, coś po prostu nie dobrego. Oby to były tylko wrażenia. Oby...
Pomimo zarzeczeń wrócił później niż mówił. Był późnym wieczorem. Gdy leżałam już w łóżku ujrzałam jego postać pochyloną nade mną. Odwróciłam się i powiedziałam : - Jednak jesteś kochanie. Uśmiechnął się poczym ucałował mnie w czoło. Położył się obok mnie. Cóż, głupio o tym mówić, ale dawno się nie kochaliśmy, brakowało mi tego. Zaczęłam więc macać dłonią jego klatkę piersiową, całując go jednocześnie po ramieniu. Następnie jechałam niżej, coraz niżej. Nagle poczułam szarpnięcie. Harry wyrwał mi się i odepchnął mnie na bok. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem po czym spytałam :
- No co jest? Wcześniej to lubiłeś.
- Idź już spać dobrze?
- O co ci chodzi? - spytałam poważnie zdziwiona. Harry odmawia seksu? To jest chyba sen. On nigdy nie odmawia. Zaczęłam zastanawiać się co tu jest grane. Obawiałam się trochę, że on po prostu przestał mnie kochać. Nic już nie rozumiałam...

Kilka dni później wreszcie wzięłam się za porządki. Harry był u Zayna więc miałam na to dużo czasu. Jednak po otworzeniu jednej z szuflad ujrzałam coś co mnie strasznie zaniepokoiło. To była jakaś koperta z imieniem i nazwiskiem mojego słoneczka oraz pieczątką lekarską. Otworzyłam ją a wewnątrz ujrzałam jakieś kartki. Nie przeczytałam tego, tylko szybko schowałam z powrotem i czekałam na Harry'ego by on mi wszystko wyjaśnił.
Minęło kilka godzin. Siedziałam na kanapie wpatrując się w ściany i czekając na moje kochanie. Bałam się strasznie. Od razu zaczęłam kojarzyć fakty i zauważyłam, że ostatnio Harry był jakby inny, dziwnie się zachowywał, nie zawsze był ze mną szczery. Oczywiście mogłam sama odczytać te kartki i dowiedzieć się co mu jest, ale wolałabym by powiedział mi o tym osobiście. Nagle słyszę kroki, drzwi otwierają się a u ich progu staje Harry. Wchodzi do środka, zdejmuje buty, kurtkę i wchodzi do salonu.
- Cześć, gdzie byłeś tyle czasu? - spytałam od razu
Podszedł do mnie, dał buziaka po czym usiadł obok mnie włączając telewizor.
- Spytałam cię o coś....
- Co? Wybacz, nie słyszałem. Możesz powtórzyć? - powiedział.
- Coś się stało? - spytałam, bo wydawał się jakiś taki nieobecny.
- Nie, nie nic - powiedział ze smutnym wyrazem twarzy, co oznaczało, że jednak coś się dzieje.
- Gdzie byłeś tak długo?
- No przecież Ci mówiłem, że idę do Nialla, zasiedziałem się trochę i tyle - odpowiedział.
- Gdy wychodziłeś twierdziłeś, że idziesz do Zayna... - powiedziałam patrząc na niego. Nic już nie ogarniałam. Miałam ochotę wykrzyczeć " Co się kurwa dzieje?".
Harry zamilkł. Nie powiedział już nic tylko spuścił głowę i siedział tak w ciszy.
- Sprzątałam dziś - zaczęłam - i przejrzałam kilka szaf, szuflad, półek... - kontynuowałam - i znalazłam coś co mnie zaniepokoiło trochę i... - mówiłam, lecz po chwili przestałam i wstałam. Podeszłam do szafki i z szuflady wyjęłam ową kopertę. Podeszłam z nią do chłopaka, w jego oczach ujrzałam przerażenie, strach, zaczął się trząść, do jego oczu podeszły łzy, nerwowo przełykał ślinę i patrzył ze skupieniem na kopertę. Położyłam ją na ławę po czym spytałam po prostu :
- Co to?
Nie słyszę odpowiedzi. Ponawiam więc pytanie :
- Spytałam co to jest? Odpowiesz mi? - powiedziałam lekko unosząc głos. Zaczynałam już powoli mieć dość tych wszystkich kłamstw. Gdy chciałam już na niego krzyknąć zobaczyłam jak po jego policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy. To nie wyglądało dobrze.
- Harry czy.... czy wszystko okej? Chcę tylko wiedzieć co to za koperta, nie otwierałam jej bo wolę usłyszeć prawdę od ciebie. O co tu chodzi?
On spojrzał tylko na mnie. Wytarł oczy po czym powiedział :
- Przysuń się bliżej.... jeszcze tro... jeszcze bliżej. Oj tak - powiedział po czym złapał moją dłoń. <T.I.> skarbie jest coś o czym muszę Ci powiedzieć. Ale obiecaj, że gdy już ci to powiem nie wyjdziesz i nie zostawisz mnie, dobrze? Potrzebuję Cię....
- Dobrze, obiecuję. A teraz powiedz mi w końcu co się dzieje!
Harry zaczął mówić jakieś poplątane metafory o życiu, że nie trwa wiecznie, że nie wiemy kiedy nadejdzie jego koniec, że wszystko przychodzi tak nagle...
- Do rzeczy, proszę Cię, no! Po pierwsze : co to za kartki? Byłeś u lekarza? Coś nie tak z twoim zdrowiem?
Spodziewałam się wielu złych rzeczy, ale nie przewidziałam, że może być AŻ TAK źle.
- Tak, nie jest najlepiej.... jestem nosicielem HIV...
Po usłyszeniu tego niemal zamarłam. Nie mogłam uwierzyć w to wszystko co dzieje się wokół mnie.
- A..ale ale jak to? Czemu mi wcześniej nie powiedziałeś?
- Jak miałem to zrobić? <T.I.> to jest jak wyrok. Gdybym Ci powiedział... po prostu bałem się, że mnie zostawisz, że zostanę sam... całkiem sam.
- Co ty opowiadasz? Przecież wiesz, że NIGDY bym cię nie zostawiła! Od kiedy wiesz, że masz HIV'a ?
- Zaczęło dziać się ze mną coś niedobrego, sama zaproponowałaś bym udał sie do lekarza, pamiętasz? Więc poszedłem i oto co się dowiedziałem... - powiedział, po czym puścił moją dłoń i przykrył dłońmi twarz. Zaczął płakał jak małe dziecko. Ja wciąż nie wierzyłam w to, co się dzieje. Spojrzałam na niego po czym spytałam wprost :
- Ale ty ... ty.... nie umrzesz, prawda?
Spojrzał na mnie po czym powiedział :
- Szanse na przeżycie są niezwykle małe. Mógłbym rzec, że ich nie ma... Lekarze wprawdzie dają mi jakieś leki, ale kiedy byłem na ostatniej konsultacji powiedzieli mi, że nie widzą szans, żeby to pomogło. Dali mi w przymiarce 5 lat życia, lecz jeśli wszystko pójdzie dobrze i leczenie zacznie przynosić wreszcie jakieś efekty możliwe, że więcej, nawet 30 lat...
- To się nie dzieje naprawdę.. - powiedziałam sama do siebie po czym zaczęłam płakać. Harry objął mnie z całych swoich sił i powiedział :
- Nie płacz... Obiecuję, że gdy już mnie zabraknie, będę wciąż z tobą, będę obserwował Cię tam, z góry. Będę przy tobie zawsze...
- Nie mów tak nawet! Proszę.... Będzie dobrze, zobaczysz. Będzie dobrze... - powiedziałam po czym wtuliłam się w niego. Szepnął tylko " Chciałbym...." po czym zaczęłam szlochać w jego ramię. Tak bardzo chciałabym, żeby to był tylko sen...

Tak mijały dni, a nawet i tygodnie. Było nam ciężko, ale dawaliśmy radę. Zapoznałam się mniej więcej z chorobą, chodziłam z Harrym do lekarza, wspierałam go, tak samo jak Lou, Niall, Liam czy też Zayn. Chłopcy bardzo opiekowali się przyjacielem, to było niesamowite! Harry nie myślał już tak o konsekwencjach, myślał pozytywnie, cieszył się każdym dniem. Bardzo mnie to uszczęśliwiało, widząc go takiego radosnego. Dowiedziałam się też, że jeśli leczenie będzie przynosiło efekty to z wirusem HIV można żyć bardzo długo! Nawet i 50 lat. Byłam więc pozytywnej myśli i każdego dnia modliłam się do Boga, by Harry żył naj najdłużej. Coraz rzadziej myślałam o tym, że w każdej chwili może go zabraknąć. I to był chyba mój błąd...

Minęły 2 lata od tamtego czasu. Wciąż czasu jesteśmy razem i wszystko jest po staremu. Względem choroby Harry'ego nie uprawiamy seksu, bym nie zaraziła się wirusem, więc nie ma mowy o dzieciach, nad czym bardzo ubolewam, Hazza zresztą też. Pewnego dnia Harry oświadczył mi się i poważnie zaczęliśmy myśleć o przyszłości. Powoli przygotowujemy się już do ślubu, planujemy też zaadoptować dziecko, skoro nie możemy mieć własnego. Wszystko idzie świetnie, jest naprawdę dobrze. No, może z małym wyjątkiem. Harry. Z jego zdrowiem coraz gorzej. Zaczęłam się powoli martwić, jednak on uspokajał mnie, że wszystko jest okej. A ja mu wierzyłam, nie miałam podstaw, by było inaczej. Jednak pewnego dnia cholernie tego pożałowałam... Gdy byłam w pracy nagle dostałam telefon od Nialla. Zaczął paplać coś w słuchawkę, jednak ja nic z tego nie rozumiałam. Nagle Liam wyrwał mu telefon i powiedział po prostu " Przyjeżdżaj szybko do szpitala, Harry UMIERA!" Gdy to usłyszałam nie mogłam zebrać myśli... Rozłączyłam się, ubrałam się i szybko wybiegłam z pracy. Pracowałam w kawiarni, byłam kelnerką. Gdy już byłam przy wyjściu za rękę chwyciła mnie szefowa i powiedziała :
- Gdzie ty się wybierasz? Masz robotę, nigdzie nie idziesz!
- Ale ja muszę, mój chłopak...
- Co mnie to obchodzi! Jeśli stąd wyjdziesz możesz już nie wracać!
- Pieprzę to! - powiedziałam po czym wyrwałam jej się i wybiegłam. Wsiadłam do tramwaju i dojechałam na miejsce. Gdy wbiegłam do szpitala dowiedziałam się, gdzie leży Harry. Pobiegłam szybko na górę, zobaczyłam już tam chłopaków. Chciałam wejść do Harry'ego ale Lou powiedział tylko :
- Nie wejdziesz, nie wpuszczają....
- Ale co się w ogóle stało?
- Zasłabł. Stracił przytomność. Lekarze mówią że już po nim - mowił ze łzami w oczach Niall
- Nie mów tak! On przeżyje, rozumiesz? - powiedział zdenerwowany Zayn.
Było widać jak bardzo boli ich to, że mogą go stracić. Liam przytulił mnie gdy zobaczył, że zaczęłam płakać.
* tu włączcie to : http://www.youtube.com/watch?v=E10G0uOXj04 *
Nagle lekarze wyszli z sali.
- Jeśli chcecie możecie do niego wejść. Niestety, nie mam dobrych wieści. On umiera. Cudem będzie, jeśli dożyje jutra. Przykro mi.... - powiedział doktor.
Chłopacy zaczęli płakać, byli załamani. Nie lepiej było ze mną. Zaczęłam szlochać, potwornie ryczałam licząc, że ukoję tym swój ból. Nieskutecznie...
Weszliśmy do sali, Harry leżał tam podłączony do tysięcy urządzeń. Patrzył się w sufit płacząc niemiłosiernie. Podbiegliśmy do niego i zaczęliśmy go przytulać.
- Ja umieram, rozumiecie? W każdej chwili moje serce może przestać bić, przestanę oddychać, ODEJDĘ Z TEGO ŚWIATA! Ja... ja.. nie jestem gotowy... - mówił. To sprawiało, że było nam jeszcze ciężej. Nie potrafiłam przebywać z nim wiedząc, że lada moment maszyna może zacząć pikać a Harry po prostu zamknie oczy i nigdy więcej ich nie otworzy. Złapałam go za dłoń, po czym powiedziałam coś, co od zawsze pragnęłam mu powiedzieć. To chyba był już ten odpowiedni moment :
- Harry chcę żebyś wiedział, że zawsze Cię kochałam. Dzień w którym cię poznałam to zdecydowanie najlepszy w moim życiu. Dałeś mi wiele radości i miłości, za co cholernie ci dziękuję. Nikt nigdy nie dał mi tak wiele jak ty. Kocham cię. Każdego dnia gdy budziłam się u twego boku zastanawiałam się czym zasłużyłam sobie na taki skarb, jakim jesteś Ty. Zawsze będę Cię kochać, pomimo wszystko. Kiedyś do ciebię dołączę, będziemy razem już na zawsze, nic nas nie rozdzieli żabko...
- Dziękuję Ci za wszystko. Że dawałaś mi każdego dnia siłę, dzięki tobie uwierzyłem w miłość, po prostu dałaś mi wszystko, czego zawsze potrzebowałem. Jesteś idealna i pamiętaj o tym. Koch...am...Cię... - nagle jego oczy zaczęły się zamykać, jego dłoń przestała tak usilnie trzymać moją, maszyny zaczęły szaleć. Czułam, że go tracę. Przestał oddychać, leżał nieruchomo. Był już martwy. Niall wpadł w furię, Liam próbował go uspokoić, Zayn pobiegł po lekarzy, Lou płakał stojąc nad tobą. A ja? A ja trzymałam wciąż twoją dłoń i czułam jak moje łzy spływają strumykiem w dół mojej twarzy. Nie potrafiło do mnie dotrzeć, że to już koniec, że ciebie już nie ma. Nie ma i nie będzie. " If we could only have this life for one more day, if we could only turn back time..."
Mijały dni, tygodnie, miesiące, lata. Minęła wieczność a ja wciąż nie pogodziłam się z tym że ciebie zabrakło. Czasem czułam twoją obecność, czułam, że czuwasz nade mną. Ale to tyle... Nie mogłam Cię dotknąć, nie mogłam przytulić, pocałować. Nie mogłam złapać cię za rękę. Nie mogłam już nic... "Flashing lights in my mind, going back to the time, playing games in the street, kicking balls with my feet. Dancing on with my toes, standing close to the edge. There's a part of my clothes at the end of your bed.As I feel myself fall, make a joke of it all..."
Nawet nie wiesz jak wiele oddałabym za jeden, jedyny dzień, który mogłabym spędzić z tobą. W którym mogłabym śmiać się ze wszystkiego, płakać z byle powodu, tulić się do ciebie, krzyczeć gdy rozczochrasz mi grzywkę lub gdy poplamisz moją nową bluzkę. Gdybym tylko mogła wzięłabym tę chorobę na siebie, wycierpiałabym wszystko, byle tylko ty był szczęśliwy, zdrowy, bym nie musiała żyć bez ciebie i nigdy, przenigdy, nie cierpieć tyle, przy twojej utracie...

Link do bloga : http://mon-propre-histoire.blogspot.com/search?updated-min=2012-01-01T00:00:00-08:00&updated-max=2013-01-01T00:00:00-08:00&max-results=2

Hey, postanowiłam wklejać tu różne imaginy ( nie moje ) . Z One  :> Na koniec imagina będzie link do bloga z którego go wzięłam ;> This is first imagine :

Był chłodny, deszczowy poranek. Wstałam z łóżka, lecz już po chwili zaczęłam tego żałować. Nie miałam humoru, na nic. W mojej sytuacji nikt by nie miał. Od dwóch lat zakochana jestem w przyjacielu, na imie mu Harry. Tak, to Harry Styles, ten Harry Styles z One Direction. On może mieć każdą, dlatego właśnie do niego nie startowałam.Był mi bliski jak nikt inny, ja jemu zresztą też. Wczoraj przedstawił mi swoją nową dzieczynę. Zabolało... Udawałam, że się cieszę, ale w głębi duszy wcale tak nie było.
Znałam go zanim był sławny, nasza przyjaźń liczy prawie 10 lat. Nasze mamy to również najlepsze przyjaciółki. Miałam kiedyś nadzieję, że wyjdzie z tego coś więcej, niestety, myliłam się. Gdy przedstawił mi tą Kimberlly, poczułam, że muszę zapomnieć. O nim. O tym co czuje. Że musze zacząć życie na nowo. Tak więc poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kakao. Moja mama już od progu przywitała mnie serdecznym uśmiechem.
- No jak było ?? - spytała. Wróciłaś jakoś wcześniej niż normalnie.
- Teraz będę tak wracać codziennie. O ile w ogóle będę wychodzić.- powiedziałam wspypując kakao do szklanki.
- Jak to? Coś się stało ? A co u Harrego???
- Możesz mi o nim nie mówić? Próbuję zapomnieć, nie widzisz?? Staram się wymazać go z życia, z pamięci. Staram się sprawić, aby zniknął. Musisz mi to utrudniać?- wykrzyczałam do mamy,a ona stała jak wryta, patrząc na mnie ze zdziwieniem. Po chwili podeszła do mnie i wprost spytała :
- Zranił cię?
- Nie mamo, ja sama się zraniłam. Sama złamałam sobie serce. To moja wina. Nie powinnam była zakochiwać się w chłopaku z wyższej półki. Albo powinnam coś z tym zrobić,
albo po prostu się odkochać. A ja nie robiłam nic. Nic...
- Skarbie, tak mi przykro. Jeśli chcesz pogadam z Anne, ona porozmawia z Harrym i...
- Mamo ! On ma dziewczynę, nie rozumiesz ?? Wczoraj mi ją przedstawił, dlatego wróciłam wcześniej.
- Ale to chyba nie przeszkodzi waszej przyjaźni ??
- Z mojej strony to nie jest już tylko przyjaźń. Mamo zrozum, za każdym razem gdy siedzieliśmy obok siebie, gdy niechcący złapał mnie za rękę, gdy tonął w moich oczach, gdy
mówił jak bliska mu jestem, dla niego to było czysto przyjacielskie. Ale nie dla mnie. Moje serce zaczęło bić mocniej, miałam ochotę zostać przy nim, na zawsze. W jego ramionach mogłabym umrzeć, to była by przyjemna śmierć.
Gdy to powiedziałam w oczach twojej mamy pojawiły się łzy. Nie wiedziałam, czy smutku, czy wzruszenia, a głupio było pytać. Jednak zaryzykowałam
- Mamo, czemu płaczesz ??
- To co powiedziałaś, było tak piękne.... Moja mała córeczka już dorosła.- powiedziała, po czym mocno mnie przytuliła. - Chciałabym ci pomóc, ale nie wiem jak, to dość trudna sytuacja.
- Nikt nie może mi pomóc. Zapomnieć- najlepsze lekarstwo. Po chwili wzięłam swoje kakao i poszłam na górę. Puściłam jakiś dołujący kawałek. Słyszę dźwięk dzwonka ,patrzę na wyświetlacz. Katy,moja bff dzwoni.
- Co ? - powiedziałam odbierając telefon.
- To ja chcę cię zaprosić na grilla,a ty mi wyskakujesz z "co?" . Szykuj się, zaczynamy o 17 .
- Spierdalaj, nie mam ochoty- powiedziałam. Sama nie wiem, czemu byłam taka niemiła. Nigdy taka nie byłam.
- aha. fajnie wiedzieć. wiesz co? naprawdę nei wiem o co ci chodzi, ale mogłabyś się ogarnąć. to tyle z mojej strony, jak zmienisz zdanie to wbij. cześć.
- cześć.
Ku*wa co ja robię ?? Co się ze mną dzieje? - pomyślałam. Wczorajszy wieczór zrujnował mi życie. Jednak postanowiłam napisać esa do Katy i przeprosić za swoje zachowanie.
" Hej, przepraszam, po prostu nei mam humoru. Powinnaś wiedzieć czemu. Od wczoraj mnei to męczy. Jak zdążę się ogranąć to wpadnę, choć nie zapewniam, że będę w dobrym humorze. Buziaki, <t.i.>"
Wysłałam, i od razu zaczęłam się ogarniać.

* tymczasem u twojej bff *

OCZAMI HARREGO

Cześć !- rzuciłem w kierunku Katy.- Już jesteśmy !
Katy odwróciła się i spojrzała z niesmakiem.
O... hej. Nie wiedziałam że Kimberlly też będzie. No ale wejdźcie, reszta chłopaków jest już na tarasie.
- A <t.i.> ?? Jest już ?
- Nie, nw czy będzie. Ale mówiła że się postara, chociaż wątpię.- powiedziała do mnie Kate. Wczoraj <t.i.> dziwnie się zachowywała, martwiłem się o nią. Jest najbliższą mi osobą. Przyjaciółką. Najlepszą. Ale nic więcej. Nie czułem do niej ' mięty ' . To była po prostu dobra kumpela .
Może ci pomóc? - rzuciłem w kierunku Katy. - Nie dzięki, dam sobie radę. Ale miło że pytasz - odpowiedziała. Lubiłem ją. Była zawsze miła i promienna. Może właśnie dlatego
przyjaźniła się z <t.i.> . Ona również należała do osób optymistycznie patrzących na świat. Nigdy nie widziałem jej smutnej,załamanej,płaczącej. Nawet jeśli miała jakiś kłopot mówiła tylko, że życie idzie dalej. Że nie warto przejmować się głupotami. To cała <i.t.> Największa optymistka jaką w życiu spotkałem. Co ja bym bez niej zrobił ??
Nagle usłyszałem dźwięk sms. To był telefon Katy.
- KAATYYY !! SMS !!! - krzyknąłem, mimo, że była nie dalej niż 15 metrów ode mnie.
- Nie mogę teraz, to weź przeczytaj !
- No ok. To od <t.i.> Pisze, że przeprasza, i po prostu nie ma humoru. Powinnaś wiedzieć czemu. Od wczoraj mnie to męczy...- i w tym momencie, gdy Katy usłyszała treść sms podbiegła wyrwała mi telefon z ręki i sama przeczytała jego dalszą część.
- <t.i.> niedługo będzie. Wiesz Harry, jednak pomóż mi trochę.
Zgodziłem się, lecz w mojej głowie był ten sms. Coś się dzieje, czuję to. Co ją męczy?? Co od wczoraj ją męczy? No cóż, jak przyjdzie to pogadamy. Martwiłem się jak cholera ale jak <t.i.> już przyjdzie to wszystko mi przejdzie. Zapewne zarazi mnie swoją optymistyczną energią. Wtedy spojrzałem w kierunku furtki. Ona już szła. Pomachała nam i szybko zawołała Katy.

MOIMI OCZAMI

Ku*wa mać co on tu robi ?!! I to jeszcze z tą Kimberlly ?? - powiedziałam do Katy. Starałam się powiedzieć to cicho tak, aby nikt oprócz Was nie słyszał
- Przepraszam, sama się zdziwiłam że ją tu przyprowadził. Chodź, kiełbaski są prawie gotowe.
- Serce pęka mi na miliard kawałków a ty mi tu pierdolisz o kiełbaskach ?! - krzyknęłam. Harry chyba usłyszał bo dziwnie się spojrzał. Zresztą nie tylko on. Wszyscy dziwnie na mnie spojrzeli. To nie moja wina, że ja zauważam tylko jego. Zrobiło mi się głupio.
- Ja chyba jednak powinnam pójść do domu, to że tu jestem to nie jest dobry pomysł. I do tego Harry patrzy na mnie jak na idiotkę. Wiesz, to miłej zaba...
- Chodź, proszę. Nie możesz całe życie przed nim uciekać. - powiedziała, po czym wzięła mnie za rękę i pociągnęła za sobą.
Hej- powiedziałam do wszystkich przez sztuczny uśmiech. Spojrzałam na Kimberlly. Była śliczna. Piękne, blond włosy, cudowne zielone oczy, szczupła sylwetka, długie nogi...
kto zostawiłby takie cudo dla takiego czegoś jak ja ??? Harry usiadł obok niej,powiedział coś na ucho i zaczęli się całować. I w tym momencie pierwszy raz od wielu,naprawdę wielu lat na moim policzku pojawiła się łza. Louis od razu to zauważył i patrzył na mnie ze zdziwioną miną.
- <t.i.>... ten ,no ... wiesz... bo , może... - nie mógł nic powiedzieć. Po chwili zoorientowałam się, że po moim policzku spłynęła łza. Otarłam ją szybko, po czym spojrzałam na Lou i przyłożyłam palec do ust. Katy spojrzała na mnie. W moich oczach ponownie było pełno łez. Patrzyła na mnie z niedowierzaniem, lecz nic nie mówiła. Nie wiedziałam, co mam zrobić, więc szybko otarłam łzy, po raz ostatni spojrzałam na zakochanych. That should be me!- pomyślałam.
Usiadłam, Liam opowiedział jakiś dowcip, czy historyjkę, nie wiem sama, nie słuchałam go. Wszyscy się śmiali. Dosłownie wszyscy, tylko nie ja. Wtedy Harry spojrzał na mnie ze zdziwieniem. "Ona się nie śmieje? WTF ?" - miał minę jakby właśnie to chciał powiedzieć.
- Ej no co jest ? - krzyknął patrząc na wszystkich, a na końcu na mnie . Coś się stało ? Ty... jesteś ... smutna ? Mała, co się dzieje ? - pytał wciąż trzymając za rękę Kimberlly.
Spojrzałam na Katy. Mimiką chciałam dać jej do zrozumienia, że zaraz mu o wszystkim powiem. Katy zrobiła duże oczy i zaczęła kiwać przecząco głową.
Tak, jakby wewnątrz krzyczała:" Nie debilko, tylko nie to! Popełnisz największy błąd swojego życia" ... Nie wiedziałam co mam robić.

OCZAMI HARREGO

Nie mogłem w to wszystko uwierzyć. To było cos jak sen. Sztuczna, dziwna atmosfera. Co jest ? Najpierw wczorajszy wieczór, potem ten dziwny sms, te jej dzisiejsze zachowanie. To nie była moja <t.i.> To nie ona. Naglę między nią a Katy działo się coś dziwnego. Byłem pewien, że ona wie o co chodzi. Miałem już dość, po chwili krzyknąłem:
- Co jest ?!! No powiesz mi w końcu co się dzieje ?! Proszę, nie mogę patrzeć jak cierpisz...- po wypowiedzeniu tych słów również po moim policzku spłynęła łza.
- Okej... Powiem ...- mówiła wciąż kontaktując się wzrokiem z przyjaciółką. Ale nie tobie. Kimberlly? Mogę cię prosić na chwilkę ? - powiedziała, a ja mało co nie zamarłem.
Kimberlly powie, a mi nie ? O co tu chodzi ? Nic już nie rozumiałem.

MOIMI OCZAMI

Kimberlly szybko wstała i poszła ze mną na spacer. Spacerowałyśmy długo, aż w końcu przystanęłam i powiedziałam : Masz niesamowity skarb. Doceń to rozumiesz ??
Jednak ona nie rozumiała o czym mówię. Odwróciłam się do niej tyłem i kontynuowałam :
Harry, jest niesamowity. To osoba, która daje ci uśmiech, gdy masz gorsze dni, jest z tobą blisko, zawsze , kiedy go potrzebujesz, jego cudowne śmiejące się oczy,
te cudowne ramiona którymi otula cię, gdy jest ci źle, te boskie dłonie, którymi gładzi twoje policzki, te usta... ile ja bym oddała żeby być na twoim miejscu i móc całować
te słodkie usta. i przede wszystkim : ile ja bym oddała, żeby móc mieć w opiece jego serce, żeby być jego powodem do życia, żeby uśmiechał się do mnie o poranku, i śpiewał kołysankę do ucha o zmierzchu. ile ja bym oddała, żeby mieć taki skarb, żeby po prostu go mieć. Nie spieprz tego rozumiesz ?? Masz być przy nim za każdym razem, gdy będzie cię potrzebował. Nie wolno ci go skrzywdzić. Masz sprawić, by czuł się najszczęśliwszy na świecie. Ja bym potrafiła. Ty też powinnać...
Obiecaj mi, że będzie z tobą szczęśliwy, że jego życie będzie najpiekniejszym jakie można sobie wymarzyć. OBIECAJ!!
- O-o-oo-ob-iec-obiecuję... - powiedziała. Była zszokowana. Miała łzy w oczach. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Zapewne nie spodziewała sie tego co jej powiedziałam.
Po chwili spytała czy już wracamy. Odpowiedziałam że tak. Gdy szłyśmy powiedziałam jej:
- Wiesz, czemu ci to wszystko powiedziałam??
- No,tak, nie za bardzo...
- Jestem tylko jego przyjaciółką. Ty jesteś jego dziewczyną. Uczyń go najszczęśliwszym na świecie. Ja zniknę. Nie potrafię żyć w jego otoczeniu. Bądźcie szczęśliwi...-wydukałam cała zapłakana.
- Jesteś cudowna. Taka przyjaciółka dla Hazzy to skarb-powiedziała, po czym objęła mnie i trzymała mnie mocno i długo w swych objęciach. Zaczęłam płakać. Wręcz ryczeć.
Ryczałam jej w ramię, a ona jedynie delikatnie przejeżdżała ręką po mojej głowie, próbując mnie uspokoić. Po chwili szyłyśmy normalnie dalej. Dotarłyśmy na miejsce.
Gdy weszłyśmy wszyscy patrzyli na nas z otwartymi ustami. Ja cała zapłakana, Kimberlly z zszokowaniem na twarzy i łzami w oczach. Harry zaczął się szczypać mówiąc pod nosem "obudź się, obudź się". Wariat. Za to go kochałam. Szkoda, że będziemy musieli się pożegnać. On był moim tlenem. Dosłownie. Bez niego nie widziałam sensu życia.

OCZAMI HARREGO

Nie, to jednak nie sen. Podszedłem więc do <t.i> i krzyknąłem do niej: Możesz mi ku*wa powiedzieć o co chodzi? To mnie już przerasta, ja nic nie rozumiem... Złapałem ją za rękę, trzymałem ją kontynuując : Co się stało ? Co się tak nagle stało ?? Najgorszy dzień mojego życia... No co się ku*wa dzieje??
Lecz ona nie odpowiadała. Stała wpatrzona w moje oczy, wszyscy wokół skupieni byli na nas. Ona wciąż patrzyła i powiedziała jedynie : Jak to teraz będzie?? Nie pomyślałam o tym, przecież, przecież ja... Wszyscy włącznie ze mną zrobili miny w stylu "WTF?!!". Oprócz Kate i Kimberlly. One patrzyły i czekały na dalszy tok wydarzeń.
Puściłem jej dłoń. Podszedłem do Kimberlly, ucałowałem ją i spytałem, czemu ona płakała.
- Bo... Harry to jest skomplikowane... .
- Bo taki jest ten świat, skomplikowany. Powiesz mi o co chodzi księżniczko ??


MOIMI OCZAMI

I w tym momencie zdałam sobie sprawę, że mój świat przestaje istnieć. To ja byłam jego księżniczką. Skoro już nawet to minęło, nawet ta jedna, pieszczotliwa nazwa należy już do kogoś innego... Nie mogłam dłużej na to patrzeć. Wzięłam kurtkę i skierowałam się w kierunku furtki. Zanim wybiegłam, podeszłam jeszcze do Harrego. Przytuliłam go najmocniej jak umiałam, po moim policzku płynęła łza po łzie. On nie wiedział, że to ostatni raz gdy mnie widzi. Nikt nie wiedział, co mam w planach. Jedynie Kimberlly mogłaby sie domyślać, wątpię jednak, że słowo "zniknę" odebrała w ten sposób, o którym myślałam.
Harry ścisnął mnie również, po czym powiedział : Jeśli będziesz gotowa, czekam. O każdej porze dnia i nocy czekam na twój telefon. Jedno słowo i jestem pod twoim domem, abyś mogła mi się wypłakać w rękaw. Ucałowałam go jedynie w policzek. Przytuliłam Katy, Zayna, Louisa, Liama i Nialla.. Nawet tą Kimberlly utuliłam. Poszłam do domu, wspominając po drodze całe moje życie. Życie, które dziś zakończę. Wiem, będę żałować, ale moje serce krwawi gdy muszę patrzeć na to wszystko. Przedtem postanowiłam jednak napisać list do Harrego, by wiedział, co do niego czuję. Gdy już go napisałam wyszłam szybko z domu i udałam się na dworzec kolejowy. Po drodze wrzuciłam ten list do skrzynki pocztowej Hazzy. Wyglądało na to, że jest już w domu, bo światło w jego pokoju się paliło. Poszłam szybko dalej, przed siebie, tak, aby nikt mnie nie zauważył.
Dotarłam. Spojrzałam na rozkład jazdy pkp. Najbliższy pociąg będzie przejeżdżał tędy za około pół godziny. Wtedy rzucę się na tory. W tym czasie zastanawiałam się jeszcze, czy powinnam to zrobić. A co z mamą? Z Katy? Co jeśli mama tego nie przeżyje, jestem jej jedynym dzieckiem. Nie, ja nie dam rady, nie zrobię tego.
Wspominałam jednocześnie całe moje życie. Było cudowne, mogłoby dalej być cudowne. Ale ja bez niego nie potrafię. Po prostu nie umiem, nie daję rady. To zbyt trudne.
Nagle widzę w oddali nadjeżdżający pociąg. Za około 2 minuty przestanę żyć. Przestanę oddychać.Nie będzie mnie. Pociąg jest coraz bliżej. KOCHAM CIĘ MAMO, KOCHAM CIĘ HARRY.KOCHAM CIĘ KATY. KOCHAM WAS - krzyknęłam . Miej mnie w swojej opiece Boże !- powiedziałam. Pociąg jest już w pobliżu. Skoczyłam.
Z zamierzonym skutkiem. Zmarłam od razu, siła uderzenia była zbyt silna. Ale czy byłam szczęśliwa? Czy byłam z siebie dumna?? Nie. Nie pomyślałam, że teraz już nawet go nie dotknę. Już go nie zobacze.Chcę wrócić, chcę odżyć. Ale juz za późno. Jaka ja jestem głupia.


OCZAMI HARREGO

Po wczorajszym wieczorze dużo myślałem o <t.i.>. Jest mi bliższa niż myślałem. To ona jest najważniejsza na całym świecie, nie ma się co zastanawiać. Zasnąłem około 5 nad ranem i około 7:00 obudziły mnie jakieś krzyki i płacze na dole. Od razu pobiegłem na dół, by zobaczyć, co się stało. Moja mama przytulająca mamę <t.i.> Jej mama płakała, cała się trzęsła. Moja zresztą też. To nie wróżyło nic dobrego.
"I jak ja powiem Harremu, że <t.i.> nie żyje? " powiedziała po cichu moja mama do mamy <t.i.> Stałem jak wryty po czym powiedziałem po cichu : Coo ? Jak to ?? To nie może być prawda ! Jak to możliwe ?
Jej mama spojrzała na mnie z pogardą. - Obyś był tego wart! - powiedziała do mnie. A ja wciąż nei wiedziałem o co chodzi. Usiadłem na kanapie, jej mama obok mnie.
- <t.i.> Wczoraj w nocy ... skoczyła pod pociąg. To było prawdopodobnie samobójstwo... - powiedziała jej mama przełykając łzy .
- ... - w tym momencie chciałem coś powiedzieć, ale rozpłakałem się jak małe dziecko. Przecież od 2 dni było z nią coś nie tak. Gdybym się bardziej postarał ona by żyła. Jak mogłem tak łatwo odpuścić ?! To moja wina, to przeze mnie do tego doszło. Ale co było głównym powodem?? Postanowiłem spytać o to jej mamę.Odpowiedziała krótko i nie dość zrozumiale :
- Nie wiem, póki co pozostaje mi się tylko domyślać. Policja szuka w jej pokoju jakichś wiadomości, listów, lub czegokolwiek co mogłoby pomóc w rozwiązaniu przyczyny jej śmierci. Nie zostawiła ci niczego??
Od razu sprawdziłem pocztę głosową, smsy, e-maila. Nic nie było. Poszedłem jeszcze tak na wszelki wypadek sprawdzić skrzynkę na listy. Było coś " od <t.i.> do Harrego" .
Nie chciałem czytać tego w towarzystwie jej matki, więc usiadłem na ławce w parku 2 ulice dalej.

Drogi Harry,
Gdy będziesz czytał ten list mnie już nie będzie na tym świecie. Jak sam powiedziałeś ten świat jest skomplikowany... Ja nie chciałam się zabić. To po prostu tak jakoś wyszło. Kocham Cię. Całego. Od głowy z cudownymi, kręconymi włosami po stopy z którymi mogłabym przewędrować choćby pół świata. Wiem że ty mnie nie, do tej pory jakoś z tym żyłam. Ale teraz, gdy wiem że ty kochasz inną, życzę Wam po prostu szczęścia. Kimberlly wydaje się być fajną dziewczyną. Wybacz że nie powiedziałam ci co mnie gryzie, ja nie umiałam. Poprosiłam wtedy na słówko Kimberlly, by uświadomić jej, jaki ma skarb. By uświadomić jej że ja jestem w stanie oddać nawet życie za taki skarb. Prosiłam ją również, by obiecała mi, że sprawi byś był najszczęśliwszy na świecie, że nigdy cię nie zrani. Obiecała mi to , więc możesz być spokojny. Będzie Wam razem dobrze, jestem tego pewna. Powiedz Katy, że była jak siostra, dziękuję jej za wszystko, kocham ją. Powiedz Zaynowi, Louisowi,Liamowi i Niallowi że byli jak tacy nieznośni bracia, ale kocham ich również i dziękuję że byli. Powiedz mojej najcudowniejszej na świecie mamie, że jest cudem, każde dziecko mogłoby jedynie śnić o tak cudownej rodzicielce jaką miałam ja. I pozdrów swoją mamę, to naprawdę cudowna kobieta I przede wszystkim pamiętaj - jakkolwiek źle by u ciebie nie było, nie poddawaj się. Jesteś cudowny. Chcesz dowodów?? Ok. Byłeś moim tlenem. Moim powodem do życia. Byłeś jak... Po prostu byłeś i za to Cię kocham. Najcudowniejsza osoba, na jaką można trafić. Zazdroszczę tym wszystkim ludziom na Ziemi, że mogą przebywać w twoim otoczeniu. Pamiętasz ten mocny uścisk wczoraj?? To było na pożegnanie,kochanie moje najdroższe. Powiedziałeś wtedy, że zawsze mogę na ciebie liczyć i w ogóle. Wtedy wiedziałam, że jesteś wart tej głupoty którą popełniam. Ale ja nie odeszłam skarbie. Ja wciąż jestem. Jestem, tylko mnie nie widzisz. Czujesz, lecz nie widzisz. Nie możesz dotknąć, przytulić. Ale możesz powiedzieć mi wszystko. Od dziś jestem twoim aniołem stróżem.I proszę Cię, dąż do celu. Zawsze. Bez względu na przeciwności losu. Nie poddawaj się nigdy. Trzymaj się ciepło Harry. Zawsze będę Cię kochać. Twój anioł stróż.


Gdy to przeczytałem zalałem się łzami. Też chciałem się zabić by być z nią teraz. Gdy jej zabrakło dotarło do mnie, że ja ją jednak kocham. Że bez niej to życie będzie bezsensu. Ale nie mogłem się poddać, <t.i.> poświęciła dla mnie życie, muszę się teraz postarać, żeby faktycznie mogła powiedzieć, że byłem tego wart.
Wróciłem do domu. W domu byli już chłopacy, Kate i Kimberlly. No i oczywiście moja mama i mama <t.i.> Pokazałem im ten list podczas gdy sam poszedłem na górę wypłakać się w poduszkę trzymając jej zdjęcie w ręku. Ja ją naprawdę kocham. Boże, czemu nie dałeś mi zauważyć tego wcześniej?? Czemu pozwoliłeś, bym dał jej tak cierpieć !
Do pokoju weszła Kimberlly. Powiedziałem jej o moim uczuciu do <t.i.> Kim nie miała do mnie wyrzutów.
- Widziałam, jak ona cię kocha. Bardzo. To co napisała w tym liście, po prostu... Szkoda, że już jej nie ma, bylibyście szczęśliwi, naprawdę. Pamiętaj jednak, że mnie masz,
jak chcesz się komuś wypłakać to wal śmiało .
- Wybacz, ale wolałbym zostać sam. Ale dziękuję...


*3 miesiące później*

OCZAMI KATY

Jest nam ciężko bez ciebie. Nie dajemy sobie rady. Twoja mama zmieniła się nie do poznania. Chłopcy również. Zayn przestał zwracać tak znacznie uwagę na wygląd.Louis nie żartuje już ze wszystkiego. Ciężko w to uwierzyć, ale on ... spoważniał. Liam przestał dokupywać sobie żółwie i normalnie korzysta z łyżeczek. A, no i przestał oglądać już Toy Story. Niall je coraz mniej, w Nandos był ostanio z 1,5 miesiąca temu. Mnie również jest bardzo ciężko... A Harry?? Jego prawie nie ma. Siedzi cały czas albo w pokoju rozmawiając z twoim zdjęciem, albo na cmentarzu siedząc przy twoim grobie. Codziennie przynosi ci kwiatka. On cię kocha <t.i..> , on cię na prawdę kocha... On cię czuje, on czuje, że jesteś z nim. Stara się robić teraz wszystko tak, byś była z niego dumna. Tak, żebyś była zadowolona. Nie zważa na to czy będzie szczęśliwy, zważa na to, czy ty byś była. To naprawdę cudowny chłopak, widać, że cierpi, zresztą tak jak my wszyscy. Na twoim pogrzebie 2 godziny po zakończeniu wszystkiego wciąż stał przy twojej trumnie. On i Kimberlly nie są już razem, nikt mu cię nie zastąpi.
Mnie również. Tęsknie za tobą. Zawsze będziesz moją najlepszą przyjaciółką, tak samo zawsze będziesz miłością Harrego, bez względu na to, czy żywą, czy martwą...

A tu adres bloga : mon-propre-histoire.blogspot.com/search…

Day : 2

Hey, :) Dzisiaj trochę o modzie :d Mmm.. Okey , ja nie mam ulubionego stylu , po prostu mieszam kilka i jakoś tak wychodzi :D Moje ulubione marki i sklepy to H&M , RESERVED, Cropp Town, House, New Yorker, KappAhl, itp. Ale z pewnością najlepszy to H&M . Jakie wy lubicie ? :) Miło by było jeśli jak już ktoś tu zagląda niech zostawi komentarz :> Z góry dzięki ;P